czwartek, 10 lutego 2011

sens licytacji

Mieszkanie w centrum miasta, w samym sercu. Cena ? Fantastyczna! Wywoławcza z pierwszej licytacji = połowie wartości mieszkania z rynku wtórnego. Może nawet mniej. Remont konieczny.

Niestety inwestycyjnego sensu to nie ma. Nikt tego nie kupi.

Przed licytacją od dłużnika kupić sensu nie ma, bo zadłużenie jest wyższe niż wartość mieszkania. Do licytacji więc by doszło... Kupienie na licytacji też nie ma sensu - dłużnik (ur. 1984) może i by się wyprowadził. Ale jego rodzice nie. Ojciec w ubraniu robotnika budowy/drogowca razem z żoną opiekują się matką, babcią dłużnika. Ojciec powiedział, że matki nie weźmie z domu. Ale się nie wyprowadzi, bo jest tu zameldowany, bo to jego dom, bo nie ma gdzie... Na wszystko jest sposób. Babcię mogą wziąć ze sobą rodzice do mieszkania, które wynajmą. Ale kto im wynajmie mieszkanie? Są dłuznikami, pewnie widnieją w KRD itp.

Poza tym, trzebaby się nastawić na długofalowe działanie, eksmisję, być może przyjazd programu UWAGA, w razie gdyby dłużnik chciał zrobić SKANDAL z jego "bezprawną" eksmisją w inne miejsce.

Pomińmy jego, ale kto ma serce zrobić to z jego leciwą matulą...?

1 komentarz:

  1. I tak wyglada co najmniej 50% licytacji nieruchomosci w Polsce.

    Oczywiscie mozna byloby sciagac kase od lokatorow (gosc w koncu gdzies pracuje?), ale roboty duzo, a zyski niewielkie i niepewne.

    Lokarstwo? Zmiana prawa! Albo obnizenie ceny w licytacjach (np. jak w ruchomosciach: I - 75%, II - 50%), albo likwidacja przywilejow lokatorow (czyli de facto dopuszczenie eksmisji na bruk). Najprawdopodobniej zmiany beda jedynie kosmetyczne, czyli obciazenie gmin obowiazkiem dostarczania eksmitowanym pomieszczen zastepczych, ktorych gminy po prostu nie maja i miec nie beda (bo budowa za droga).

    OdpowiedzUsuń