Trafiła się kolejna okazja. Extra! trzeba iść ja sprawdzić. Poszedłem.
Podczas dorgi przemyślenia. Osiedle nie jest fajne, w sumie jedno z najgorszych, pomimo, ze blisko do centrum miasta. Bloki 4piętrowe, PRL, płyta. Cena za mieszkanie tez bez rewelacji. W sumie bez sensu tam iść. Ale czego człowiek nie robi dla dodatkowego doświadczenia? Spacer zieloną alejką źle mi nie zrobi ;-)
Okazało się, ze mieszkanie znajduje się na ostatnim piętrze z 4. Szit. Klatka schodowa - schodami dookoła. Na barierkach sznurki na pranie. I smród obiadów. Coś czego niecierpie w blokach (!).
Mieszkanie przedmiotowe troche przypomina zamek... W najwyzszej wiezy, w ostatnim pokoju... była królewna... ;-)
Po dotarciu na samą górę, obok drzwi na barierce wiszą 2 t-shirty, czarne, przepocone. Mało przyjemny widok :/
Pierwszy dzwonek - nic. Drugi dzwonek - słychać poruszenie przy drzwiach i otwieranie zamka. Otwiera starowinka, babcia, niestety nie królewna ;-)
Nowością dla niej było, że mieskzanie zajął komornik, że będzie na licytacji. Jak to? Tu są długi? Pani mieszka z mężem, i dwoma synami 40+... Śmierdzi patologią. Mieszkanie jest na jednego z synów. Babcia twierdzi, że ona ma tu "dożywotkę". W księdze wieczystej niestety nie ma o tym wzmianki. Babcia nic nie wie co przychodzi w listach do syna, nie interesowała się tym. No bo po co? Wszystko jest w porządku.
Obawiam się, że dojdzie do niezłej rozmowy między babcią a jej synami... I wszystko przeze mnie! Uświadomiłem kogoś, kto miał o niczym nie wiedzieć...
I jeszcze naraziłem się synowi, właścicielowi i dłużnikowi, bo zostawiłem babci wizytówkę...
Krótkie pytanie do babci, co zrobi jak kupię to od komornika, ja, lub ktoś inny? Odpowiedziała pytająco:
to co z nami będzie? Eksmisja na śmietnik?
Szkoda takich ludzi. Takie życie. Trudno. Nie ma, że boli.
Nikt tego nie kupi, nie w tej cenie, nie w tej lokalizacji, i nie z tyloma ludźmi na pokładzie. Nawet na drugiej licytacji, której za kilka miesięcy będzie trzeba wyglądać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz