Licytowałem żej stolicy, zalicytować sobie działeczkę, od komornika. Wpłaciłem wadium w kancelarii komorniczej. Pojechałem do sądu. Zaczęła się licytacja. Świetna była! Komornik zrobił kawał dobrej roboty. W trakcie zrezygnowałem z licytowania, choć bez problemu bym ją kupił. Czasem lepiej wybrać mniejsze zło ;-)
Z licytacji wyszedłem po "uderzeniu młotka" i przed wydaniem przez sędziego postanowienia o udzieleniu przybicia. Od razu udałem się do kancelarii komorniczej, celem odebrania wpłaconego wadium. Miła i ładna pani zrobiła KP i otrzymałem kasiorkę z powrotem. :-) Miło :-)
A co by było gdybym wygrał licytację, zawnioskował o udzielenie przybicia w innym terminie a następnie szybko udał się do kancelarii celem odebrania wadium? Panie w kancelarii uwierzyły mi na słowo, ze nie wygrałem licytacji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz